Sztampa, testosteron oraz kiepskie światło

Miniatura Sztampa, testosteron oraz kiepskie światło Sztampa, testosteron oraz kiepskie światło

Lata 90'te

Dawno, dawno temu, za siedmioma stadninami bydła, oraz czterema sklepami z bronią, w Richardson, Texas, założone zostało studio iD Software. Z tego studia wywodzą się legendy branży, John Carmack, oraz John Romero. Ta wymieniona dwójka, wraz z innymi programistami, odpowiedzialna jest za stworzenie wielu, do dziś znanych oraz uznawanych produkcji. Jedną z nich był wydany w grudniu 1993 roku DOOM. Na potrzeby produkcji, opracowany został silnik id Tech 1. Sama gra, okazała się ogromnym sukcesem, sprzedając się w około 3,5 mln kopii do roku 1999 (Dziś te liczby nie robią w branży zbytniego wrażenia, ale w tamtym czasie to było coś niespotykanego). Sam silnik, w wersji pierwszej, do dziś jest uznawany za bardzo elastyczny, a producentom jego opracowanie przydało się w późniejszych produkcjach. Jako ciekawostkę warto dodać, że do dziś, DOOM przez niszowych zapaleńców, jest uruchamiany na dość niestandardowych urządzeniach, w ramach wyzwań (wyszukajcie sobie, od bankomatów po testy ciążowe). Sama zaś gra, do dziś jest godnym przedstawicielem dynamicznych shooterów, w które warto zagrać. Później powstały inne odsłony tej serii oraz iteracje tego silnika. Najnowszą odsłoną serii jest DOOM Ethernal, z 2020 roku, działający na siódmej wersji wspomnianego wcześniej silnika.



I rzekł John Carmack: "I było to dobre".

Obsada

W roku 2004 wyszła trzecia odsłona serii. Różniła się ona dość znacząco w porównaniu do poprzednich. Była bardziej mroczna, wolniejsza, z dodanymi elementami horroru. Okazała się ona komercyjnym sukcesem, więc szkoda by było zmarnować okazję na dalsze monetyzowanie. I tak oto zmierzamy do tytułowego bohatera niniejszego artykułu. Rok po premierze gry, do kin wszedł DOOM. Rolami w castingu obsadzono, m.in. Dwaynea „The Rock” Johnsona, oraz Karla Urbana. Mimo iż „The Rock” był wówczas znany głównie z „Króla Skorpiona” oraz „Mumii 2”, to Karl Urban miał już na swoim koncie udział w „Krucjacie Bourna” oraz dwóch częściach Władcy Pierścieni. Poza tymi panami, warto także nadmienić Rosamundę Pike, która w swoim dobytku miała „Śmierć nadejdzie jutro” - film z serii o agencie 007(to te z Piercem Brosmanem). Obsada więc raczej nie powinna budzić wątpliwości. Skąd więc 18% na Rottenie?

Zaczynamy

Od początku. Film rozpoczyna się sceną, w której kamera z widoku całego Marsa, robi zbliżenie na ośrodek badawczy korporacji UAC (Union Aerospace Corporation). Następnie, podążamy jako widz ciemnym (słowo klucz) korytarzem za grupką uciekających ludzi. Coś ich goni. Nie wiemy co, bo jest ciemno. Do pokoju z pancernymi drzwiami dobiega dr. Carmack. Otwiera je i szybko się barykaduje, nie bacząc na to, iż biegnąca za nim, wywołująca jego imię kobieta, zgilotynowała sobie rękę, w trakcie gdy zamykał się w pokoju. Szybko uruchomił on terminal komputera, by nadać komunikat awaryjny. Zarządził naruszenie poziomu piątego oraz natychmiastową kwarantannę. W międzyczasie, coś silnego, starało się przebrnąć przez pancerne drzwi, robiąc w nich coraz większą wyrwę. Ostatnie co widzimy, przed pojawieniem się tytułu, są drzwi, z ogromną wyrwą pośrodku, patrzącą na ciemny korytarz. I BUM, nazwa tytułowa DOOM (przy okazji, nie wiem czy to wersja którą oglądałem, ale ilość klatek w czołówce była jednocyfrowa).



Kosi, kosi łapci :)

Świat przedstawiony oraz cel misji

Generalnie, świat filmu, jawi się następująco W roku 2026 (za 3 lata, XD), archeolodzy w Nevadzie znajdują portal na Marsa. Nazywają ten artefakt „Arką”. Używając jej do natychmiastowej podróży, UAC rozpoczyna budowę ośrodku badawczego, by odkryć tajemnice cywilizacji, która ją zbudowała. Dwadzieścia lat później, naukowcy dalej zmagają się z rozwikłaniem tej zagadki. Korporacja ta wysyła oddział Marines, dowodzonego przez The Rocka. Ma tu jakieś imię, ale jest nie znaczące dla fabuły. Krótko jesteśmy oprowadzeni przez oddział Rocka, zanim dostał on rozkazy. Ten segment wydaje się zrobiony na kolanie, pełen cliché. Jest osobnik który lubi gry, gra więc na czymś co wygląda jak retrofuturystyczne PSP. Mamy także religijnego jegomościa, co nie lubi przeklinania, żółtodzióba bez doświadczenia, perwersa w hawajskiej koszuli, poważnego służbistę Karla Urbana, i paru innych NPC. Korporacja wysyła ich z misją oceny zdarzenia, uratowania pozostałych tam naukowców, a także przestrzegania odzyskania własności UAC. Po przetransportowaniu na miejsce, oddział teleportuje się na Marsa. Na stacji zostaje im wyjaśnione przez znajdujący się personel, a także przez siostrę bohatera (Rosamunda Pike), granego przez Karla Urbana, panią naukowiec, iż muszą odzyskać dane z 3 serwerów. Puszczone zostaje także nagranie z objętego kwarantanną sektoru, na którym słychać dźwięki krzyków. Faktem jest, iż jako jedyna postać żeńska, pani naukowiec jest buńczuczna. Sztampa musi być zachowana.

I sztampa

Oczywiście, że zaraz po trafieniu do zamkniętego oddziału, zaczynają się rozdzielać, jak to mają w zwyczaju bohaterowie horrorów. Dalej nie będę spoilerować, bo nie ma zbytnio czego. Jest dość nudno, powtarzalnie, przewidywalnie, ale przede wszystkim ciemno. Akcja jakoś się toczy, ale żeby zobaczyć właściwego „stwora” trzeba czekać kolejne 20 minut. Naukowcy zbzikowali, jeden z nich jadł szczura żywcem. Co rusz, dialogi są wypełnione one-linerami, a całość ma otoczkę tandety. Od połowy filmu, szwadron zaczyna się bardziej z minuty na minutę uszczuplać. Pojawiają się także całkiem znośne sceny walki (moment w którym uruchamiają salwę pocisków w ciasnym, ciemnym korytarzu na chmarę zombie jest w porządku).

Szał POV

I wtem, po dziewięćdziesięciu minutach pojawia się najlepszy fragment tego filmu. Żałuję że nie jest to on tak w całości nagrany. Jest to sekcja z oczu bohatera, w tym wypadku Karla Urbana, w której dokonuje on istnej rzezi wszelakiego plugastwa. Jest tam krew, ogień, wystrzały, a nawet piła mechaniczna, będąca ewidentnym puszczeniem oka do fanów pierwowzoru.


Piła mechaniczna na potworki, zawsze na propsie.

Na koniec

Zakończenie jakieś jest, ale na tym poprzestańmy. Podsumowując, czy warto film obejrzeć? Tak i nie. Jeżeli ktoś lubi tandetne filmy, to jak najbardziej, ale lepiej znaleźć sobie scenę z FPP z filmu na YT i zająć się czymś lepszym. A co do gier, to do tej pory, są one mega grywalne (chociaż jeżeli ktoś chciałby zagrać w trzecią część, to zalecanym jest zainstalowanie moda, który zmienia działanie latarki). Zazwyczaj przeniesienie gier na deski kina nie przynosi dobrych rezultatów. To co działa w jednym medium, nie do końca musi działać w innym. W grach łatwiej jest wybaczyć pretekstową fabułę, jeżeli gameplay jest daniem głównym. W filmie pretekstowa fabuła raczej jest nie wskazana.

Jakub "TheKubus" Wolnik

Życie jest za krótkie, aby nie wybierać zabawnych opcji dialogowych. Kraina grzybów otworzyła moje trzecie oko. Lubię placki oraz gry.